W czasach PRL-u jak wiemy, sklepowe półki były puste. Nasi rodzice i dziadkowie bardzo się tym przejmowali, ale nie ma się co dziwić. Wiedzieliśmy, że jesteśmy krajem biednym, że władze miały wszystko, a nasze rodziny musiały godzinami stać w kolejce po salceson. Baleron? Wielu nawet nie wiedziało wówczas, jak taka wędlina może wyglądać. To szokujące, ale prawdziwe.Ale już wtedy nasi dziadkowie pokazywali, że Polak potrafi. Świetnie prosperował w tamtych czasach handel obwoźny. Był on nielegalny, każdego, kogo złapano z „lewym” towarem spotykał się z zarzutami o spekulację. Ryzyko wielkie, ale możliwość zarobku także była tutaj niezwykle ważna. Handel obejmował zarówno produkty takiej jak ubrania, jak i mięso i wędliny. To wszystko, co było można kupić w sklepie na kartki było można nabyć i u obwoźnych sprzedawców. W tym wypadku było drożej, ale bez bezsensownych limitów. Nie dziwne, ze wielu wówczas jeździło nie do sklepów, ale na wieś po mięso i wędliny. Kupowano takie produkty u rolników.